Nowy Jork, Londyn, San Francisco, Berlin, Amsterdam. Co wspólnego mają ze sobą te miasta? Otóż wszystkie stały się “bohaterami” miniaturowego cyklu będącego odgałęzieniem znanej i lubianej serii Wsiąść do Pociągu. Charakteryzują się mniejszą, skompresowaną planszą i czasem gry, który potrafi zamknąć się w 15 minutach, czyniąc z nich bardzo przyjemny filler dla fanów tworzenia kolejowych połączeń. Do tego zacnego grona niedawno dołączyła kolejna gra – Wsiąść do Pociągu: Paryż.
Paryż – miasto świateł, mody i… ekologii?
Graficznie gra nie odbiega od swoich większych sióstr, tyle że wagoniki zastąpiono miniaturowymi autobusami. Całość jest mała, zgrabna, z dobrą i mieszczącą wszystko wypraską. Pojawia się jednak jeden mały zgrzyt. Zrezygnowano z folii zabezpieczającej, zakładam, że ze względu na ekologię. Wszystko musi się jednak jakoś trzymać, więc zamiast tego zastosowano przezroczyste naklejki na dwóch bokach. Niestety nawet przy ostrożnym odklejaniu z pudełka zszedł mi fragment farby . Pozostaje więc tylko przecięcie tych naklejek, co z kolei według mnie wygląda nieestetycznie. Co więcej tam gdzie naklejek nie było, wieko się lekko odkształciło. Także ekologia jak najbardziej na tak, ale te naklejki to zło wcielone.
Dobre, bo znane
Kto kiedykolwiek zagrał w więcej niż jedną grę z pociągowej serii, ten wie, że w większości mają one wspólne główne zasady. Różnią natomiast planszą i mniejszym lub większym twistem, który czasem coś do tych zasad doda, a czasem coś pozmienia. Nie inaczej jest w przypadku Paryża. Nadal będziemy tworzyć połączenia pomiędzy różnymi lokacjami, by zrealizować wyznaczone trasy. Nadal mamy do dyspozycji trzy podstawowe akcje: dobranie kart lokomocji, dobranie biletów, utworzenie połączenia. Nowością jest tworzenie flagi Francji z użytych kart biletów. Za każdym razem, gdy gracz tworzy połączenie w białym, niebieskim lub czerwonym kolorze, zatrzymuje jedną z wykorzystanych kart. Nie można ich jednak chomikować na zapas, jeśli któryś kolor mamy już odłożony, nie da się go ponownie zatrzymać, dopóki nie zbierzemy i odrzucimy zestawu. Za kompletną flagę otrzymujemy 4 punkty, czyli mniej więcej tyle, co za przeciętną zrealizowaną trasę. Jak łatwo się domyślić zachęca to graczy do zainwestowania w te konkretne kolory, a że są to króciutkie, 1-2 “wagonikowe” połączenia, to walka potrafi być naprawdę zażarta.
Wybory, wybory, wybory
Ciasna plansza, brak szarych, neutralnych połączeń (a także połączeń podwójnych przy grze dwuosobowej) oraz niewielka liczba autobusów i szybkie tempo gry zmuszają nas do ciągłych wyborów. W co zainwestować, poza oczywistą realizacją tras? Rzucić się na układanie flagi, a może wręcz przeciwnie. Niech inni biją się o białe, czerwone i niebieskie karty, podczas gdy my chyłkiem utworzymy kilka dłuższych połączeń w pozostałych kolorach – wszak dają dokładnie tyle samo punktów co flaga. Iść w trasy krótkie, ale mało punktowane, czy zaryzykować dłuższe, cenniejsze, ale łatwiejsze do zablokowania?
Wiadomo, że każdy chce zrealizować jak najwięcej biletów. Trzeba jednak uważać, bo koniec gry potrafi zakraść się niespodziewanie. Bardzo łatwo się zagapić, nabrać biletów, po czym skończyć z ujemnymi punktami za ich niewykonanie. Dochodzi więc, zwłaszcza pod koniec rozgrywki, element lekkiego push your luck: czy zaryzykować kolejny bilet, czy uda mi się skończyć zanim ktoś inny odpali koniec gry? Może będę miał farta i wylosuję trasę, którą już mam zrobioną, a może będzie w drugim końcu mapy i zabraknie mi autobusów do jej wykonania? Jak na tak małą i w sumie luźną grę, mamy zadziwiająco dużo możliwości.
Bonjour Paris!
Wsiąść do Pociągu: Paryż, to gra szybka, lekka i z prostymi zasadami. Jednak właśnie te cechy sprawiają, że uwidacznia się jej największa wada – losowość. Dużo zależy od pierwszego dociągu tras – jeśli będą nisko punktowane, to już na starcie jesteśmy trochę w plecy. Oczywiście nikt nie mówi, że tej straty nie da się odrobić, ale im krótsza gra, tym będzie to trudniejsze do wykonania.
Początkowo nie byłam też zachwycona dodanym twistem w postaci układania flagi. Wydawał mi się trochę wymuszony i niewiele wnoszący do gry, zwłaszcza w porównaniu z innymi planszówkami z serii. Myliłam się. Może nie jest to wielka mechanika odwracająca wszystko do góry nogami, ale wbrew pozorom całkiem sporo zmienia.
Czy warto więc dodać Paryż do swojej kolekcji? To zależy. Szukasz prostej gry dla całej rodziny? Lekkiego fillerka na 15 minut? Bierz w ciemno. Jesteś fanem serii i kolekcjonujesz wszystkie gry, które się w niej pojawiły? Odpowiedź jest więc oczywista. Chcesz nabyć 1-2 gry z tego miniaturowego cyklu? Tu już bym polecała w miarę możliwości potestowania różnych wariantów, bo choć są podobne, to jednak nie takie same. Nie lubisz prościutkich planszówek, w których szczęście odgrywa niebagatelną rolę? Wolisz gry ciężkie i z instrukcją w formie małej książeczki? Prawdopodobnie uznasz, że rozgrywka jest zbyt banalna i nie znajdziesz tu nic, co przypadłoby ci do gustu. Jeśli zaś chodzi o mnie, pociągowa kolekcja właśnie rozrosła się o kolejną pozycję.
Gra dla 1-4 graczy, wiek 8+
Czas gry: ok. 15 minut
Wydawca: Rebel
Grę Wsiąść do Pociągu: Paryż kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Rebel za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(6/10):
Ogólna ocena
(6,5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Do tej gry mamy konkretne zarzuty. Może być fajna i dawać satysfakcję, ale… ale jest jakieś zasadnicze „ale”. Ostatecznie warto się jej jednak bliżej przyjrzeć, bo ma dużą szansę spodobać się pewnej grupie odbiorców.