The Breach od Czacha Games.
MARZY CI SIĘ KARIERA HAKERA?
CHCESZ WALCZYĆ Z BITAMI, ZWIEDZAĆ CYFROWE ŚWIATY, ŁAMAĆ SYSTEMY?
DOŁĄCZ JUŻ TERAZ DO DRUŻYNY THE BREACH!
GWARANTUJEMY:
- NIEZAPOMNIANE PRZYGODY W CYBERPRZESTRZENI
- UNIKATOWE AWATARY
- ASYMETRYCZNE ZDOLNOŚCI
- OWOCOWE ŚRODY
ZAPISZ SIĘ JUŻ DZIŚ, WYPEŁNIAJĄC FORMULARZ NA WWW.THEBREACH.PL/APPLY!
Cyfrowa szata
Na starcie przywdziewamy hakerskie wdzianko – cyfrowy Avatar. Będzie nas godnie reprezentować w Bazie Danych, na wypadek spotkania z innymi Breacherami lub wrogim ICE.
Zdjęcie hakera-Breachera i profilówkę swojego avatara umieszczamy w Konsoli sterującej i setup można uznać za zakończony. Pozostaje nam rozstawić się w jednym z back-door’ów do Bazy Danych i z tej bramy zaczynamy włam – The Breach.
Od jednego do czterech Breacherów zmierzy się tu z grą w trybie rywalizacji, kooperacji lub walki drużynowej.
Cel: Dane czekające na wykradzenie.
Metoda: niespieszna eksploracja Bazy, wzmacnianie Avatara i systematyczne rozmieszczanie wirusów, otwierających dostęp do Danych.
Zagrożenia: wszędobylskie i natarczywe zapory ICE.
Prognoza: mamy przehakowane.
Czołganie po sieci
The Breach to planszowy net-crawler, w którym modularna plansza reprezentuje Bazę Danych. Skryte pomiędzy kafelkami żetony to Dane. Podróżując fascynującymi figurkami po Bazie będziemy m.in. rozsiewać wirusy. Gdy otoczymy nimi fragment Danych – będziemy mogli go zdobyć, by zrealizować swój indywidualny cel.
Przez całą grę będziemy jednak celem ataków. Inni gracze mogą zarażać nas swoimi wirusami, a gdy zrobią to skutecznie – skopiować zdobyte przez nas informacje. Gdy komuś uda się skompletować Dane, których poszukuje, gra zakończy się jego zwycięstwem.
Tak w telegraficznym skrócie przedstawia się The Breach. Ale trudno byłoby tę grę reklamować, skupiając się wyłącznie na centralnej łamigłówce przestrzennej. Odpakujmy jeszcze kilka warstw tej cyberpunkowej cebuli i zobaczmy, co skrywa.
01001011 01101111 01110011 01110100 01101011 01101001
Chociaż cel jest prosty, to The Breach daje nam niecodzienny arsenał narzędzi, którymi go zrealizujemy.
Większość z naszych akcji wykonamy przesuwając kolorowe kostki w naszej konsoli. Ich ilość przełoży się na moc akcji, a ich ciągłe podróże zmuszą nas do myślenia przyszłościowego – w końcu jesteśmy w przyszłości. Brak kostki w określonym kolorze na polu w tym kolorze = brak akcji. Odpalamy więc strategiczne myślenie i planujemy ruchy tak, by następowały w sekwencjach, przerywanych Konfiguracją – czyli odzyskiwaniem kostek. Każdy Avatar ma przy tym inny rozkład pól w Konsoli, a więc nieco inne szlaki do pokonania.
Inne są też zdolności poboczne, tzw. Oszustwa, pozwalające pozyskiwać nowe kostki, tworzyć nowe połączenia w Bazie przez Naruszanie Bezpieczeństwa, albo przesunąć nasz Avatar na mapie. Inne są też talie Malware, kart wykorzystywanych do wzmocnienia w walce. Asymetrie są znaczące i pozwalają naprawdę poczuć, jak inaczej „prowadzi się” danego Avatara i jak synergizuje się on z postacią Breachera.
I jak radzi sobie w starciu z zabezpieczeniami obecnymi na serwerze.
Cyberpunk 2024
The Breach w iście mistrzowski sposób obudowuje centralne zadanie gry mechanizmami i tematyką. Po pierwszym otwarciu ogromnego pudełka ciężko nie odnieść wrażenia, że coś tu jest przeprodukowane. Że gra mogłaby być mniejsza, skromniejsza i w ogóle najlepiej, gdyby to był roll and write za 65zł.
Ale w tej barokowej przesadzie leży duża część jej uroku.
Feeria jarzących się kolorów, unikatowe konsole Breacherów, sformatowane jak wiersze poleceń karty i niespotykane, dwukolorowe i miejscami półprzezroczyste figurki – to wszystko buduje klimat i pozwala nam poczuć, jakby na naszym stole mieścił się fragment cybernetycznego miasta. Nie zdziwiłbym się, gdyby jednym ze stretch goali były w The Breach światełka LED przyczepiane do planszy i figurek.
Nie jest to jednak piękna, crowdfundingowa wydmuszka. The Breach to wymagająca, mentalna gimnastyka. A w tym wielkim pudełku znajdziemy wszystkie przyrządy i akcesoria, by spocić się podczas ćwiczeń.
console.bat
Ruch utrudniają nam przeciwnicy i obecny w Bazie ICE. Realizację zadań spowalnia rosnące zagrożenie, zsyłające na nas coraz więcej wrogich programów. Te przylepiają się do nas i uniemożliwiają ataki wirusowe. A niech, nie daj Neo, poziom zagrożenia wzrośnie wystarczająco, to do gry wkroczy nasz arcywróg – Strażnik. Wtedy dopiero zobaczymy, co to znaczy dobry firewall.
Nasz avatar nie ma czasu na odpoczynek. Zbyt wiele wirusów lub zagrożenia wywołanego przez ICE, a czeka nas bolesny reset. Uwijamy się więc jak w zerojedynkowym ukropie, zwalczając wrogów, unikając przeciwników i próbując zdobywać dane, póki Baza nie zablokuje się całkowicie przez działania Strażnika.
The Breach to tętniący życiem serwer, cyfrowe, nocne miasto, które nie śpi, tylko wciąż się przepoczwarza, generując nowe zapory i iterując istniejące zagrożenia. Kolejne jego zakątki zapełniają się rozmaitymi ICE, po korytarzach wolno kroczy Strażnik, a między nimi przemykają inni gracze. Baza Danych nie przechodzi nigdy w tryb standby, zawsze oferując nam wyzwanie do pokonania lub zaporę do przekroczenia.
Klaustrofobiczna miejscami ciasnota mapy, liczne ICE prześladujące graczy i przyczepiające się do nich jak trudny do zrzucenia, ale piękny ogon, zegar końca gry, tykający kolejnymi wirusami rozsiewanymi przez wrogów – to wszystko nadaje The Breach imponującego rozpędu i emocji, które dobrze maskują ewentualne niedociągnięcia, nieintuicyjne zasady, czy obsługę ICE.
Byty zdigitalizowane
Przy zaledwie kilku akcjach można odnieść wrażenie, że gra szybko stanie się formulaiczna. Ale nasze konsole już na starcie uniemożliwiają nam wykonywanie w kółko jednej i tej samej akcji, wprawiając nas w ruch i niejako odgórnie wymuszając aktywność. System akcji i konfiguracji – działania pozwalającego na powolne przywracanie kostek na właściwe im pola – wymaga zmienności i elastyczności, poszukiwania nowych dróg i niezatrzymywania się w jednym miejscu. A zanim przygotujemy się do kolejnego ataku wirusowego, gra rzuca nam pod nogi nowe kłody: nowe ICE i nowe, głupie pomysły współgraczy, które zmuszają nas do rychłego przeprogramowania.
Bałem się trochę, że to bieganie po 9 czy 12 kafelkach i szukanie 4 żetonów bardzo szybko się znudzi. Jednak asymetrie, kombinacje postaci i Avatarów, a do tego żywy organizm chroniącego bazę firewalla przenoszą tych 9 kafelków w jakiś dziewiąty wymiar gęstości. Po pierwszej rundzie już wiadomo, że do celu jest nam bardzo daleko, a mechanizmy obronne stawią nam czynny opór.
I ten opór będzie się zmieniać wraz z Breacherami, Avatarami, ICE i Strażnikami. Wszystkich komponentów jest w grze i pełnym dodatków pudełku Gene.sys nie sposób zliczyć – ale różnorodność i zmienność są tu gwarantowane, przy jednoczesnym niskim obłożeniu nowymi zasadami (wrogów obsługujemy przy pomocy kart, zawierających wszystkie informacje). Do tego dodajmy skalowalną trudność, różne tryby gry i serię dostępnych w sklepie Czacha Games dodatków i rozszerzeń – i mamy rozrywkę na niezliczone godziny.
Ministerstwo Cyfryzacji
Oba pudła z The Breach zajmują dominujące miejsce na półce i powodują we mnie delikatnie sprzeczne, ale ogólnie pozytywne uczucia.
Z jednej strony chciałbym, żeby dało się tę całą figurkowo-komponentową kolekcję zmieścić do czegoś mniejszego, poręczniejszego. Żeby ilustracje na kartach dorównywały poziomem dwukolorowym, efektownym figurkom. Albo żeby przy 3 i 4 graczach downtime był trochę mniej odczuwalny. I może żeby przyswajanie rytmu rundy i ikonografii szło nieco szybciej.
Z drugiej jednak, wbrew obawom, spędziłem z The Breach przyjemny czas. Pohakowałem, trochę pobiegałem jak bit między dyskami twardymi, rozsiałem sporo wirusów i musiałem parę razy wylogować się, żeby zrzucić z siebie wirusy ICE i innych graczy, złapać oddech.
Może jednak przez chwilę potrzymam te imponujące, piękne pudła.
Może jednak jest we mnie prawdziwy Breacher.
Zalety:
+ interesujący system akcji
+ wszechobecny cyberpunkowo-neonowy klimat
+ prosta w założeniu, ale niełatwa w rozwiązywaniu zagadka wirusowo-przestrzenna
+ prawdziwie luksusowe wydanie z niespotykani figurkami i odjechanymi planszetkami konsol
+ mnogość trybów, rodzajów przeciwników i kombinacji Breacherów i Avatarów
Wady:
– ilustracje nieco odstają poziomem od figurek
– im więcej graczy, tym gorszy downtime – sweet spot to 2-3
– rozbicie gry na podstawkę, pudełko z KS-exclusives i dodatki, których nijak nie da się zmieścić do jednego pudła
Personalizowana playmata dzięki uprzejmości Playmaty.pl
Złożoność gry
(7/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.