Don Quixote: The Ingenious Hidalgo od Llamascape Games.
Opowiadanie historii w grach to ryzykowne przedsięwzięcie. Za dużo tekstu zniechęci niektórych graczy. Za mało tekstu może utrudnić snucie opowieści. Sztywny scenariusz zmniejszy regrywalność, ale luźna struktura może z kolei rozwodnić sens fabuły.
Don Quixote: The Ingenious Hidalgo – czyli Don Kichot: Genialny Szlachcic – próbuje rozwiązać te problemy w dość unikatowy sposób. Zajrzyjmy do tej księgi i zobaczmy, jaka opowieść się z tego narodzi.
Szlachetne przygody pewnego szlachcica
Don Quixote: The Ingenious Hidalgo pozwoli grupie 2 do 6 graczy „pokierować” losami Don Kichota. Przez „kierowanie” rozumiemy tu głosowanie w taki sposób, by kolejne jego przygody okazywały się sukcesami lub porażkami.
Już tłumaczę, jak to działa.
Na stole leżą cztery karty – epizody w rozdziale naszej opowieści. Aktywny gracz wybiera jeden z nich, odczytuje zawartą w nim przygodę i zaczyna się głosowanie. Gracze zagrywają zakryte karty, które następnie są odkrywane, a głosy są podliczane. Do TAK i NIE przypisane są symbole, które w razie przewagi poruszają się po centralnej planszetce.
I tak cztery razy w pierwszym i cztery razy w drugim rozdziale.
Gdzie tu nasz Don?
The Don
Centralny mechanizm głosowania jest oparty o cztery symbole i wartości „X” oraz „V”. Prosta przewaga mówi nam o tym, który symbol wygra i który znacznik poruszy się na torze punktacji.
I tu mamy twist – zagrywane przez nas karty będą punktowane na koniec gry, zgodnie z nieco zakręconym torem.
Urojenia, Miłość, Obsesja i Chwała będą warte od 0 do 5 punktów. A skoro w całej grze zagramy i zapunktujemy tylko osiem z nich, to każdy symbol jest tu na wagę złota.
Z pomocą przychodzą ukryte cele, z dodatkowym warunkiem do spełnienia i zapunktowania – oprócz punktów z kart.
To proste relacje typu „5 punktów, jeśli Urojenia będą najdalej na torze” lub „4 punkty, jeśli Miłość będzie warta 1/2/3 punkty”.
I tu gra działa bardzo spójnie, dając jasne wytyczne i równie jasne sposoby ich realizacji. Zależy nam na konkretnych epizodach i konkretnych ruchach określonych żetonów. Mamy więc trzy systemy, które będziemy próbować zsynchronizować – karty, epizodyczne przygody i cele końcowe.
Motyw ukrytego głosowania jest sam w sobie świetny i stanowi duże wyzwanie. Karty na ręce rzadko kiedy chcą współpracować, epizody nie zawsze realizują nasze zamierzenia, a tor, po którym podróżują znaczniki bywa zdradziecki. W połowie gry aktywują się na nim rzeki, które znacznie skracają trasę i pozwalają szybko nadgonić resztę stawki.
W kartach ukryte są zresztą akcje poboczne i żetony, wywracające grę do góry nogami. Pozwalają anulować głosy na jednej z kart, dobrać dodatkowe karty, skopiować umiejętność innej karty lub – w przypadku kamieni szlachetnych – po prostu dają nam punkty na koniec gry. Mój ulubiony efekt zmusza graczy do losowego zagrania karty w danej rundzie – nie prawdaż, że to cudownie tematyczny zabieg w grze, której bohater zasłynął brakiem logiki i chaotycznością swoich działań?
Przeciąganie liny w stylu hiszpańskim
I na poziomie tych przepychanek Don Quixote: The Ingenious Hidalgo dowozi dużo emocji. Akcje i reakcje przeciwników są trudne do przewidzenia, żetony przedmiotów przechodzą z ręki do ręki, kradzione lub zdobywane z puli, a ich działania często krzyżują wszystkie plany. Sporo tu szczęścia, w końcu dobieramy karty z pokaźnej talii, ale łatwo tu znaleźć okienko do złośliwych, ale skutecznych ruchów. Wszak piszemy tu swoją legendę – musi mieć jakieś dramatyczne, ciemniejsze strony.
Ponadto, gra potrafi być bardzo szybka – to w końcu ledwie osiem rund. Przy 120 kartach, 22 przygodach i 11 sekretnych celach trudno narzekać na powtarzalność – to blisko 320 000 kombinacji samych przygód!
Ale te przygody są tu, mówiąc szczerze, mało angażujące. Historia, sugerowana przez książkowe pudełko i zawarte na kartach fabularne wstawki, ma tu marginalne znaczenie – o ile w ogóle jakieś ma. Bardzo szybko to nie opowieść, a symbole przejmują rolę pierwszoplanową. Po którejś grze z rzędu odczytywanie historii przestaje mieć sens. Sam autor gry próbuje nas zachęcić, by przed końcową punktacją wrócić do przygód, jakie odbyliśmy przed chwilą.
Rozumiem, że w małej karcianej grze trudno zawrzeć poczucie rozgrywania kampanii czy opowiadania historii. Ale sporo elementów podkreśla tę fabularność; postaci na kartach, przygody tytułowego bohatera czy jego „emocje”, przekładające się na punkty. Mimo tych akcentów, najsilniej odczuwamy tu „przygody” wskazane na karcie naszego celu i symbole pojawiające się na kartach i planszy punktacji. Być może ta Cervantes’owa oprawa jest tu tylko smaczkiem i za bardzo skupiam się na jej ulotności – bo mechanicznie grze nie brakuje zupełnie niczego.
Samotny jeździec, samotny koń
Mimo tej niewykorzystanej okazji, Don Quixote: The Ingenious Hidalgo z łatwością skupia na sobie uwagę graczy i nagradza ją emocjami.
Trochę mnie wnerwia to efektowne, ale niepraktyczne pudełko, w którym elementy mieszczą się tylko dzięki upychaniu żetonów obok kart – inaczej wieko się nie domyka. Ale poza tym i ewentualnymi kwestiami fabularnymi, nie mam grze nic do zarzucenia.
Szybkie tłumaczenie zasad i równie szybka rozgrywka sprawiają, że Don Quixote: The Ingenious Hidalgo to intrygujący aperitif przed większym daniem. To, co losowe i nieprzewidywalne, zostało tu podane z odpowiednią porcją zarządzania ręką – a więc mitygowaniem ryzyka, graniem va banque i okazjonalnym, ostrożnym minimalizmem, który nie zawsze się opłaca.
Ale trzeba by być szalonym, żeby ryzykować w każdym ruchu, prawda?
Zalety:
+ ciekawe, ukryte głosowanie/przeciąganie liny
+ żetony i moce kart dają okazje do silnych zagrań
+ rzadko poruszany w grach, a wdzięczny temat
Wady:
– fabuła czy opowieść są niestety tylko niskokaloryczną okrasą
– komponenty nie mieszczą się sensownie w pudełku
Dziękujemy firmie Llamascape Games za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(4.5/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.