Knee Deep In Hexes od till5am.
Spragnieni doznań ze złotych czasów gier komputerowych? Strategie rozgrywane w czasie rzeczywistym, powolne budowanie oddziałów, biorących później udział w emocjonujących starciach? Zdaje się, że till5am znalazło sposób, by oddać tamte przeżycia, przenosząc je na pełną heksów planszę. Gotowi na mały skirmish? Siadajmy więc do Knee Deep In Hexes!
Dowódź i podbijaj!
„Historia” opowiadana w grze jest prosta, jak konstrukcja czołgowej lufy. Będziemy tu zbierać surowce, wznosić budowle i budować w nich jednostki, a następnie rywalizować o dominację na planszy. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że nasze starcia i związana z nimi dewastacja mienia nie uszkodzą naszej ukochanej planety. Ziemię opuściliśmy bowiem już dawno, dawno temu. Na naszej nowej planecie, na szczęście, znajdziemy tylko dwa zasoby: materiały i energię. Pierwszy pozwala nam zagrywać karty i budować. Drugi: poruszać jednostkami. Alternatywnie, możemy porzucać zasoby, by dobierać karty z talii.
Gdy już odwrócimy uwagę od figurek i planszy, centralnym elementem gry są właśnie karty. Talie tworzymy z kart podstawowych i dwóch liderów (spośród czterech dostępnych dla każdej z frakcji). Liderzy wprowadzają tu asymetrię, definiując naszą strategię i otwierając drogę do nowych kombinacji. Tych nie jest AŻ TYLE, bo możemy tu stworzyć zaledwie 6 par dowódców – ale są to ciekawe postaci. Generał – strateg operujący z orbity. Dowódca – doświadczony w boju taktyk. Technik – wprowadzający innowacje na pole walki. I Oszust – kombinator, który dąży do przechytrzenia wroga.
Każda postać to inny zestaw kart akcji i walki, których możemy używać w ich predefiniowanym składzie, lub zabawić się w deck-building i tworzyć własne, unikatowe i odjechane talie.
Losy wojny zapisane w kartach
W dłoniach trzymamy karty akcji, zagrywane w turze i karty walki, wykorzystywane… w walce! Te pierwsze oferują całą plejadę manewrów, niszczących jednostki przeciwnika lub pozwalające na niespodziewany desant czy… zrzut bomby atomowej. Te drugie wzmocnią nasze jednostki i odpalą rozmaite efekty poboczne.
Budynki, wzorem komputerowych RTSów, nie są finezyjne: jeden ekstrahuje surowce z planety, drugi produkuje jednostki, działka strzelają do wszystkiego, co się rusza, zwiększając naszą militarną potęgę. Do tego trzy różniące się siłą jednostki i mamy to. Oto Knee Deep In Hexes.
W moim odczuciu ograniczenie gry do trzech budynków i trzech jednostek ma odciążyć jedną część naszego strategicznego mózgu, a uruchomić inną. Knee Deep In Hexes bardziej niż w różnorodności miniaturek, rozkwita w pomysłowym wykorzystaniu kart, by prowadzić swoją kampanię zniszczenia. Zniszczenia lub zmyślnego wyniszczenia. Wygrać bowiem możemy na dwa sposoby: niszcząc bazę wroga, lub niszcząc jak najwięcej jego jednostek. W miarę możliwości: tych bardziej mocarnych. Gdy bowiem zapełni się tor zniszczonych pojazdów i budynków, zwycięzcą zostanie ten, którego jednostki na tym torze miały mniejszą, sumaryczną moc.
I najlepszą drogą do tego nie zawsze będzie frontalny atak.
Szast, prast i po sprawie
Knee Deep In Hexes skraca walki do niezbędnego minimum – zagrywamy zakrytą kartę, porównujemy siłę jednostek, niszczymy co się da i przechodzimy do innych zadań. Mechanizm zakłada jednak „sygnalizowanie” nadchodzącej walki specjalnym znacznikiem. Na jej rozpatrzenie czekamy do końca tury przeciwnika. I to otwiera bardzo ciekawe możliwości taktyczne.
Reakcją mogą być ruchy wojsk lub właśnie wspomniane wcześniej karty. Tu drzemie cicha siła tej gry. Dobrze zagrana karta wybroni nas z opresji, a dobrze zaplanowana tura może zupełnie odmienić oblicze potyczki. Wezwanie niezapowiedzianych posiłków, usunięcie karty z ręki przeciwnika, nagły zastrzyk zasobów czy nawet usunięcie znacznika walki – potencjał do zabójczych kombinacji jest ogromny.
Przy całej tej strategicznej elastyczności, Knee Deep In Hexes jest grą bardzo dynamiczną i szybką. Nie ma tu co bunkrować się w swojej bazie – gra to atak, atak, atak! Wymiany ruchów są intensywne, a rozgrywki rzadko przekraczają 30 minut.
Proste do opanowania zasady tylko zwiększają atrakcyjność gry – można do niej szybko wdrożyć nowych graczy i równie szybko pokazać im, jak się wygrywa.
KneeDeepInH.exe
Choć gra nie wygra żadnych nagród za piękną oprawę czy bogactwo wydania, to w czystej frajdzie nadrabia te braki z nawiązką. Nie pamiętam gry, która tak zwinnie łączyłaby emocje z komputerowych RTSów z ekscytującymi mechanizmami gier planszowych.
Spróbujcie tego strategicznego „dania na szybko” i zobaczcie, czy uda Wam się przenieść do czasów komputerowej niewinności.
I przy okazji przenieść czołgi i budynki wroga na tamten świat.
Zalety:
+ przystępne zasady otwierające sporo strategicznych możliwości
+ ciekawie skonstruowane karty akcji i system opóźnionego startu walki
+ dynamiczne, intensywne pojedynki w 30 minut
+ możliwość budowania talii od podstaw
Wady:
– mała różnorodność jednostek
– ascetyczna oprawa graficzna
Dziękujemy firmie till5am za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(5/10):
Oprawa wizualna
(5/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.