Home | Katalog gier - recenzje, rzuty oka i relacje z rozgrywek | Gry strategiczne | Nieświadomy Umysł – Psychoanaliza z Freudem.

Nieświadomy Umysł – Psychoanaliza z Freudem. [Współpraca reklamowa z Lucky Duck Games] Wydawca nie ma wpływu na treść recenzji
Ten tekst przeczytasz w 12 minut

W roku 1856, 6-go Maja w Priborze na świat przyszedł niejaki Sigismund Freud, austriacki lekarz żydowskiego pochodzenia, którego umysł z całą pewnością był nieświadomy faktu, że 168 lat później doczeka się gry planszowej o swoim Opus Magnum. 

W prezentowanej dziś grze wcielimy się w członków założycieli ruchu psychoanalitycznego, tzw. Środowego Towarzystwa Psychologicznego (od 1908 Wiedeńskiego Towarzystwa Psychologicznego), aby spotykać się w różnych miejscach Wiednia z innymi zwolennikami Freuda…. na kawę i ciastka. No dobrze, ale nie tylko kawiarnie będą celem naszego pobytu w Wiedniu. Podczas spotkań w innych, niemniej interesujących miejscach (w teatrze, bibliotece, operze, muzeum, uniwersytecie) będziemy mogli tworzyć nowe wglądy, kupować gazety (karty badań), by dzięki nim móc sporządzać i publikować rozprawy, a nawet kupować puzderka, które wspomogą nas później w leczeniu pacjentów.

Następnie nafaszerowani kofeiną i cukrem, udamy się z naszym mistrzem Sigismundem do jego mieszkania dyskutować o psychologii i symbolice marzeń sennych. Dziś zapewne spotykalibyśmy się na planszówki, ale że wybór wówczas nie był zbyt okazały to musimy zajmować się psychoanalizą – jak się nie ma co się lubi….

I tak oto będziemy rzucać na stół swoje pomysły, sporządzać notatki, jednocześnie rozważnie operując naszym kałamarzem. W tym natłoku jakże ekscytujących zajęć nie powinniśmy jednak zapominać o najważniejszej rzeczy, która stanowi egzystencjalny sens tego towarzystwa, a którą jest leczenie pacjentów z traum przy pomocy ich własnych marzeń – zarówno tych jawnych jak i ukrytych! Brzmi ekscytująco? No to szybki łyk espresso doppio i przyjrzyjmy się temu dokładniej.

Wstępna diagnoza

Nieświadomy Umysł, to zaawansowana gra euro, bogata w mieszaninę różnych mechanik, oparta w głównej mierze na moim ukochanym worker placement. Rozgrywka będzie przebiegała szereg rund, do momentu uruchomienia warunku końca gry, który to inicjowany jest przez postęp graczy na torze reputacji. W trakcie rozgrywki nasza uwaga będzie musiała skupić się na bardzo wielu powiązanych ze sobą elementach, które znajdują się na: dwóch planszach głównych (plansza Wiednia oraz plansza stołu spotkań), planszy naszego gabinetu, planszy gracza oraz tarczy wglądów. Do tego należy dodać jeszcze kilka talii kart, kafle notesu, żetony premii lokacji i uplastyczni nam się „monstrum” z jakim będziemy mieli do czynienia w tym tytule. To wszystko sprawia, że próg wejścia jest dosyć wysoki, jednak dzięki świetnemu powiązaniu tematyki i klimatu z mechaniką, proces nauki zasad przebiega w miarę bezboleśnie, choć zdecydowanie łatwiej zasady wytłumaczyć komuś, niźli samemu je poznawać i to pomimo dobrze napisanej instrukcji.

Pacjenci

Głównym celem naszych zmagań będzie leczenie jak największej liczby pacjentów, zaś aktywności tj. budowanie własnego tableau na planszy gracza, przemieszczanie się po planszy Wiednia, mają za zadanie umożliwić jego efektywną realizację. Leczenie pacjentów, stanowi bogate źródło punktów zwycięstwa, jednak nie jest to jedyny sposób na ich pozyskiwanie. Jak to w grach euro bywa, o ile nie da się zrobić wszystkiego, to jednak nie można czegoś kompletnie zignorować, aby uzyskać satysfakcjonujący wynik na koniec.  Pacjenci jednak stanowią wyjątkowo atrakcyjny sposób na punktowanie, co sprawia, że mechanicznie gra bardzo dobrze nawiązuje do swojej tematyki. Warto im jednak poświęcić nieco więcej uwagi, gdyż ten element gry stanowi główną jej atrakcję.

W grze będziemy mieli do czynienia z dwoma rodzajami pacjentów (typowy, przełomowy), zaś sam proces ich terapii będzie przebiegał dwuetapowo. Po pierwsze będziemy musieli pozbyć się karty traumy jaka będzie znajdowała się na karcie pacjenta (osiągnięcie Katharsis), a dopiero później będziemy mogli pacjenta wyleczyć całkowicie. Oba te etapy niezależnie nagradzają nas określoną liczbą punktów, jak i innymi nagrodami, co czyni ten element rozgrywki bardzo dochodowym punktowo interesem. Nie dość, że zapewnia to dużo punktów i świetnie nawiązuje do tematyki gry, to jeszcze sprawia najwięcej frajdy!
Pacjenci Typowi,
dodatkowo zapewnią nam jakieś specjalne stałe efekty oraz symbole lokacji, zaś Pacjenci Przełomowi, pozwolą uzyskać dodatkowe punkty na koniec gry za spełnione na karcie warunki. Od naszej decyzji będzie zależało, w jakich proporcjach będziemy ich sobie dobierać na kozetki, a znalezienie balansu w tym obszarze będzie kluczem do osiągnięcia dobrego wyniku.

„Halinka, mam pomysła!”

W swojej turze gracze będą mieli 3 opcje do wyboru, co nie oznacza jednak ograniczonych możliwości. Wręcz przeciwnie, będziemy narażeni na paraliże decyzyjne, szczególnie u graczy analizujących każdy swój ruch (znanych bardziej jako: zamulaczy).

Jedną z możliwości będzie „ogłoszenie pomysłów”, czyli umieszczenie naszego żetonu lub żetonów pomysłu na planszy spotkań. Znajduje się na niej co prawda 9 pól akcji, jednak można by to uprościć tematycznie do 4 akcji, gdyż część z nich będzie co do zasady robiła to samo, różniąc się jedynie siłą/kosztem danego efektu.

Interesującym z perspektywy workerplacementu rozwiązaniem na planszy spotkań, jest możliwość wybrania pola akcji z 4 różnych sąsiadujących z nim miejsc (grając w pełnym składzie, ponieważ obszar ten jest skalowalny w zależności od liczby graczy), poprzez umieszczenie w odpowiedni sposób swoich znaczników pomysłów. Dzięki temu nie będziemy od razu blokowali innym graczom danej akcji – celowo napisałem nie od razu, ponieważ jest możliwe, że nie będziemy mogli w danej turze czegoś zrobić.
Tutaj po raz pierwszy możemy zasmakować minimalnej w tym tytule negatywnej interakcji, gdzie pozostali gracze mogą nam pokrzyżować plany. Poza tym będziemy tylko podbierać sobie karty i żetony z wystawki.

Plansza spotkań stanowi serce gry, więc warto zwrócić uwagę na jeszcze parę kwestii.
Po każdym umieszczeniu naszego znacznika pomysłu, czyli de facto po wybraniu akcji do wykonania i jej rozpatrzeniu, będziemy musieli dodatkowo poruszyć się na naszej planszy gracza kałamarzem o wskazaną na planszy spotkań liczbę pól, uruchamiając w ten sposób potencjał misternie budowanego przez nas w trakcie gry silniczka, złożonego z kafelków notesu. Zależnie od miejsca, w którym kałamarz się zatrzyma, będziemy odpalali efekty, albo z całego rzędu, albo z kolumny na naszej planszy, zyskując w dowolnej kolejności to, co sobie tam zbudowaliśmy. Ruch kałamarza będzie modyfikowalny poprzez używanie zdobywanych w trakcie gry znaczników świetnych pomysłów – przez nas po prostu nazywanych „żarówkami”.
Mechanizm ten sprawia, że nie wystarczy w swojej turze zastanowić się nad akcją, którą wybrać z planszy, ale trzeba starać się tak wybrać akcję, by uruchomić odpowiednie trybiki na naszej planszetce!

 

Drugą możliwością jaką mamy do dyspozycji w swojej turze to możliwość zebrania swoich znaczników pomysłów z planszy, jeśli przynajmniej jeden się na niej znajduje. I tutaj pojawia się kolejna interesująca zależność. Po pierwsze po zebraniu swoich znaczników dostajemy w prezencie tyle kawy, z ilu pól na planszy zebraliśmy nasze znaczniki. Czym jest kawa o tym za chwilę. Następnie będziemy mogli wybrać premię z lokacji na planszy Wiednia, w której znajduje się nasz profesor albo Freud, opcjonalnie premię dzielnicy, która to dodatkowo będzie miała odzwierciedlenie w punktach na koniec gry.
Trzecią opcją jest leczenie naszych pacjentów, poprzez wydanie punktów terapii z kart marzeń.

Podsumowując – w tej grze nie ma „pustych przebiegów”! Niezależnie od tego co będziemy robili, czy to wykonywali akcje, czy „pasowali” zbierając swoje znaczniki akcji, będzie to wymagało zastanowienia się i podejmowania przez nas istotnych decyzji. Ta gra absolutnie nie pozwala się nudzić na żadnym jej etapie. Nawet oczekując dłużej na swój ruch wskutek doznania paraliżu przez współgraczy, mamy się nad czym zastanawiać, by jak najefektywniej zoptymalizować swoje poczynania.

No dobrze, a czym jest kawa?

Kawa – napój sporządzany z palonych, a następnie zmielonych lub poddanych instantyzacji ziaren kawowca, zwykle podawany na gorąco. Pochodzi z Etiopii, w Europie pojawiła się około XVI wieku. Jedna z najpopularniejszych używek na świecie i główne źródło kofeiny.

No to już wiecie…. 😉

A tak na poważnie, kawa stanowi bardzo istotny zasób w grze, który pozwala nam w dowolnym momencie naszej tury robić kilka bardzo przydatnych rzeczy, jak np. manipulować naszymi zasobami na tarczy wglądów. Jej zastosowań jest oczywiście więcej, co czyni ją naprawdę pożądanym zasobem w trakcie rozgrywki, zarówno w zasobach – jak i w kubku pod ręką.

Interakcja

Skoro poruszyłem temat interakcji między graczami, gdzie tych elementów negatywnych nie znajdziemy zbyt wiele, to na uwagę zasługuje również aspekt interakcji pozytywnej. Będziemy mieli z nią do czynienia na planszy Wiednia, ponieważ m.in. od liczby postaci (w tym figurek graczy) w danej lokacji będzie zależało, ile razy będziemy mogli daną akcję wykonać, kiedy się do niej przemieścimy. Mechanika funkcjonowania planszy Wiednia jest nieco bardziej skomplikowana, ale to już odkryjecie na własną rękę.

Drugim takim obszarem będzie kwestia publikowania rozpraw, gdzie będziemy mogli „cytować” prace naszych współgraczy, wykorzystując fragmenty z ich rozpraw. A czym jest owa rozprawa? Mechanicznie to zwyczajny set collection, gdzie wpierw staramy się zagrywać karty badań w określonych kolorach na nasz obszar gry, aby później móc z nich opublikować (złożyć w określony zestaw) wybraną rozprawę, celem oczywiście zyskania kolejnych punktów. Za każdą podebraną komuś kartę badań (cytowany fragment), ów gracz otrzyma nagrodę. W grze mamy zatem zarówno rywalizację, jak i tematycznie powiązaną współpracę graczy, gdzie obie strony mogą mniej lub bardziej zyskać.

Losowość i Balans

Nikt z nas nie lubi sytuacji w grze, kiedy to misternie zaplanujemy sobie nasze akcje, mamy jakiś pomysł na to co chcemy zrobić, a tu nagle dochodzą nie takie karty jakie potrzebujemy, lub wypadają złe wartości na kościach, a do tego wszystkiego mamy mało narzędzi oferowanych przez grę do mitygowania losowości. Kończy się zazwyczaj wypowiedzeniem sprawdzonej sentencji: „Głupia, losowa gra!”.
Na szczęścia w tym przypadku to zdanie nie padnie i to nie dlatego, że w grze nie ma kości. Losowość występująca w grze ma tak naprawdę wpływ jedynie na jej regrywalność, a to jakie karty i żetony pojawią się na jakim etapie rozgrywki ma marginalne znaczenie. Pula kart pacjentów jest tu dosyć skromna, bo znajdziemy zaledwie 12 pacjentów typowych jak i 12 pacjentów przełomowych (z punktowaniem końcowym).
Ci „przełomowi” punktują w zasadzie w identyczny sposób, różniąc się jedynie kryteriami. Oczywiście wartości punktowe otrzymywane za wyleczenie na kartach wszystkich pacjentów i traum się różnią, ale nie na tyle, by wypaczyć wyniki rozgrywki, jeśli ktoś nie zdoła zgarnąć tych lepszych.

Kafelki notesu
, którymi zabudujemy swoje plansze gracza tworząc silniczek, choć są zróżnicowane, nie generują poczucia, że jak któryś zostanie nam podebrany z wystawki to będziemy z tego powodu rozpaczać. Dobierzemy podobnie funkcjonujący (lub nawet taki sam) nieco później, a nawet jeśli nie, to również nic złego się nie wydarzy, ponieważ ich efekty nie są żadnymi „game-changerami” wywracającymi rozgrywkę do góry nogami. Pozwalają nam w gruncie rzeczy żonglować zasobami w taki sposób, aby efektywniej leczyć naszych pacjentów.

Całość jest tutaj naprawdę dobrze zbalansowana
i na żadnym etapie zmagań nie odczuwaliśmy niesprawiedliwości albo dominacji któregoś z graczy, która wynikałaby z lepszego/gorszego dociągu kart/żetonów. Wszystko tutaj zależy od naszych decyzji, od tego jak dobrze zbudujemy sobie silniczek na planszy gracza i jak efektywnie będziemy w stanie z niego korzystać.

Piękny „Nieświadomy Umysł”

Nie tylko mechanicznie gra przyprawiła mnie o pozytywny zawrót głowy – to, co odkrywamy w pierwszych minutach obcowania z pudełkiem wywołuje szeroki uśmiech od ucha do ucha i wzbudza natychmiastową chęć rozegrania pierwszej partii.
W grze zadbano zarówno o aspekt jakości wykonania elementów, jak i stronę artystyczną. Karty marzeń są po prostu fantastyczne, aż żal bierze, że jest ich tylko 48 sztuk. Ponadto znajdziemy klimatyczne przeźroczyste karty traum, znane chociażby z gry „Canvas”, piękne akrylowe znaczniki wglądów z brokatem, które cudownie wyglądają, gdy pada na nie światło.

Każdy jeden żeton, kafelek, plansza czy pionek, oferują najwyższej jakości festiwal przyjemności dla planszówkowych estetów, do których od zawsze się zaliczam.
Przywiązano dużo uwagi do szczegółów, które można by było zwyczajnie odpuścić. Dla przykładu pierwsze na myśl przychodzą mi karty badań, w których przypadku interesuje nas tak naprawdę ich kolor paska (tomu), oraz efekt jaki nam zapewni ich zagranie. Jednak twórcy postanowili, że i tak już klimatyczne 36 kart przedstawiających na swym froncie stronę z gazety, będą różniły się zamieszczonym w niej zdjęciem.
Podobnie w przypadku 9-ciu kafelków rozpraw, na których najistotniejsze jest tak naprawdę tylko to, ile punktów zapewnią oraz jakie symbole dodadzą do naszego tableau – jednak tu w bonusie każdy z nich ma swój własny tytuł rozprawy, oczywiście ściśle związanej z tematem gry. Niby mała rzecz, a jak cieszy oko.

Karty pacjentów z jakimi będziemy mieli do czynienia również nie tylko świetnie wyglądają, ale przede wszystkim przedstawiają autentyczne postaci! To, z jaką starannością wykonano tę grę sprawia, że jestem w stanie przymknąć oko na pewne mankamenty ergonomiczne.

Karty pacjentów podpisano z imienia i nazwiska przy pomocy bardzo klimatycznej, jednakże równie bardzo nieczytelnej czcionki. Jest to akurat niewielki problem, gdyż na ściągawce z opisem pacjentów łatwo ich rozpoznamy po ikonografii efektów i na niej też możemy rozszyfrować jak się ów delikwent na naszej kozetce nazywa. To akurat kosmetyka. Natomiast dwa bardziej znaczące problemy identyfikuję gdzie indziej.

Po pierwsze na tarczy wglądów, która wskazuje nam stan naszych zasobów, będziemy co chwila przemieszczać nasze piękne brokatowe żetony raz w górę, raz w dół albo w bok, dlatego operując nimi musimy mieć na uwadze, że przypadkowe szturchnięcie stołu albo tarczy może je wszystkie poprzestawiać lub porozrzucać i nie będziemy w stanie odtworzyć ich układu, co może nam zepsuć partię.

Drugim aspektem jest ogólna czytelność, wynikająca z tego, ile ta gra zajmuje miejsca na stole. Mając dwie plansze główne, wystawki kart, wystawki kafli rozpraw, kafle celów a do tego wszystkiego jeszcze obszary gracza, robi się naprawdę dużo elementów. O ile w rozgrywkach dwuosobowych nie stanowi to większego problemu, to już przy trzech graczach, a już z całą pewnością zasiadając do tego tytułu w pełnym składzie (4os), będzie części osób doskwierała konieczność „naciągania się” co chwila niczym żuraw, by zobaczyć jakie aktualnie karty są dostępne.

Skalowanie

W Nieświadomy Umysł będziemy mogli zmagać się zarówno samodzielnie jak i do 4 graczy, jednak z uwagi na ogromny potencjał generowania „down-time’u”, to zdecydowanie najchętniej zasiądę do niej w składzie 2 – 3os. Im więcej graczy przy stole, tym częściej będziemy przesuwać znacznik reputacji Freuda, przybliżając uruchomienie końca gry, co przekłada się jednak tylko na niższe wyniki końcowe, a nie na krótszy czas rozgrywki. Mechanicznie natomiast gra działa w każdym zestawieniu, a ostatecznie to jaki dla nas będzie idealny skład, będzie zależało od tego z kim będziemy do partii zasiadali.

Moduły

Dodatkowo w grze podstawowej znajdziemy 3 moduły, które możemy dowolnie wprowadzać sobie do gry dla urozmaicenia rozgrywki. Jednak po tylu pozytywnych emocjach jakie wzbudzała we mnie gra podstawowa, to tak naprawdę moduły nie wzbudziły emocji żadnych. To nie tak, że są kompletnie nieprzydatne, ale gdyby ich nie było, nie miałbym o to pretensji.

Dziennikarz –
to moduł wprowadzający do gry figurkę dziennikarza, która pozwala nam zwiększyć interakcję z planszą Wiednia poprzez zwiększoną możliwość przemieszczania się po niej oraz ułatwia nam wykonywanie akcji z odwiedzanych lokacji. Jest on według mnie szczególnie użyteczny grając w 2os, gdzie normalnie po Wiedniu krążyłyby tylko 3 figurki (po jednej gracza + Freud).

Nakładki lokacji – to oczywiście nic innego jak element zwiększający nam regrywalność. Kiedy znudzą nam się już nadrukowane efekty premii na planszy, możemy zastąpić je oferowanymi w tym module dwustronnymi kafelkami premii lokacji. Niby nic, ale zawsze możliwość urozmaicenia sobie rozgrywki działa na plus, chociaż i bez tego regrywalności tej grze nie brakuje.

Fajerwerki – ten moduł zaś ułatwia zdobywanie premii dzielnicy zmniejszając o jeden wymaganą wartość symboli do jej uzyskania, ale tylko w dzielnicy, w której znajduje się owa figurka fajerwerków. Po skorzystaniu z premii figurka przemieszcza się do kolejnej dzielnicy… i to tyle. Ten moduł okazał się akurat nam najmniej użyteczny, bo stał w miejscu przez całą partię, jednak gdyby ktoś obrał strategię na zdobywanie premii dzielnic, to byłoby mu odrobinę łatwiej je pozyskać. Zdecydowanie z wszystkich trzech ten wydawał nam się najmniej potrzebny, ale to już subiektywne odczucie.

Traumatyczne przeżycia?

Tytuł ten z całą pewnością przeznaczony jest dla graczy zaawansowanych, którzy nie nabawią się traumy „planszówkowej” w obliczu ogromu powiązań i zależności zaklętych w tak wielu elementach. Nie jest też tak, że jest przesadnie skomplikowany i wymagałby wielodniowych studiów instrukcji, by w niego zagrać. Ocena złożoności 3,95/5 wg BGG jest moim odczuciu jak najbardziej adekwatna. Jak wspominałem już we wstępie, dobre związanie tematyki z mechaniką sprawia, że gracze „otrzaskani” w świecie cięższych gier, nie powinni mieć trudności z oswojeniem tego „pacjenta”, gdyż znając już mechaniki, które tu znajdziemy, pozostaje jedynie zrozumieć ich powiązania.

Pierwszy setup może okazać się nieco męczący w obliczu tylu elementów, ale jak już sobie wszystko dobrze popakujemy, w szczególności zestawy dla każdego gracza, to reszta idzie już bardzo sprawnie. Podobnie będzie z set-offem gry, chociaż nie ukrywam, że przydałby się do tej gry jakiś insert.

Traumy za to będzie można się nabawić, jeśli trafimy na nadmiernie analizujących graczy przy stole, ponieważ jak wspominałem, występuje tu bardzo duży potencjał „downtime’owy”. Warto planować w oczekiwaniu na swój ruch kilka alternatywnych posunięć na wypadek przyblokowania przez innych graczy.

Ze strachem w oczach będziemy również śledzić nadciągający koniec gry, którego tempo regulują gracze poprzez zdobywanie punktów reputacji. Początkowo każdy ochoczo będzie dążył do zwiększania reputacji, ale każdy taki punkt zdobyty przez któregokolwiek z graczy przesuwa również znacznik reputacji Freuda, a ten jak przekroczy ostatnie pole na torze, uruchomi koniec gry. Tym samym im bliżej mety, z tym większą trwogą będziemy obserwować poczynania współgraczy i zastanawiać się nad swoimi ruchami, aby końca gry nie wywołać w niechcianym przez nas momencie.

Ten mechanizm, który nazywam „tykającą bombą”, znamy chociażby w uwielbianej przeze mnie Ark Nova. Jest to bardzo stresujące rozwiązanie, który stopniowo podnosi emocje im bliżej końca gry się znajdujemy. Tutaj jednak jest to rozwiązane łagodniej niż w Ark Novie, ponieważ uruchomienie końca gry pozwala wszystkim graczom rozegrać jeszcze turę, a nie powoduje, że ten kto uruchomi koniec już ruchu nie wykona. Mimo wszystko odczuwam związany z tym mechanizmem syndrom sztokholmski, ponieważ ilekroć zadaje on ból gdy nie zdążę zrealizować swoich planów, to ten dreszczyk emocji jest tego wart.

Katharsis

Kiedy już uporamy się z pierwszą partią, będziemy mogli w pełni cieszyć się czasem spędzonym przy stole, ponieważ rozgrywka w Nieświadomy Umysł to uczta dla oczu i szarych komórek.

Za każdym razem, kiedy do tej gry wracam, nawet po dłuższej przerwie, bawię się równie dobrze, a uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Po prostu obcowanie z tym tytułem dla graczy takich jak ja, gustujących w klimatycznych grach euro wagi cięższej, to po prostu czysta przyjemność.

Oczywiście, jest to nadal gra euro i planszówkowi „klimato-sceptycy” jak się uprą nadal będą widzieli tu tylko kolejne ikonki zasobów, które będziemy sobie radośnie mielić w kółko, nie zwracając uwagi na to jak dopracowana wizualnie jest ta gra. Na tego typu graczy nic już nie poradzę i zapewne tak odbiorą tę grę – jako kolejna gra o mieleniu zasobów i symboli.
Ale nawet jeśli odłączymy od niej klimat i wygląd, to i tak tytuł ten będzie stanowić nie lada wyzwanie i będzie dawać dużo przyjemności w poszukiwaniu drogi do wygranej i poprawiania swoich wyników.

W gronie osób, z którymi ów tytuł ogrywałem, znaleźli się również tacy, dla których tytuł okazał się zbyt ciężki (m.in. nasz kolega Ginet), a dla kontrastu osoby, które nie przepadają za ciężkimi grami, bawiły się bardzo dobrze (m.in. nasza koleżanka Pingwin). W tej sytuacji nie pozostaje nic innego jak samemu przekonać się, jakie emocje w Was wzbudzi Nieświadomy Umysł. Ja otrzymując egzemplarz do recenzji byłem absolutnie nieświadomy z czym będę miał do czynienia, tym większe było moje pozytywne zaskoczenie, jak kapitalny tytuł trafił w moje ręce. Do gry wyszedł również dodatek Koszmary, którego na ten moment nie posiadam, a o którym możecie dowiedzieć się z poprzedniej recenzji autorstwa Propiego, do której link zamieszczam poniżej.

https://www.gamesfanatic.pl/2024/11/24/nieswiadomy-umysl-koszmary-psychokawa-po-wiedensku/

Rozsiądźcie się zatem wygodnie przy stole, i zajrzyjcie Waszym ztraumatyzowanym pacjentom w głąb ich najskrytszych marzeń. Jednakże, aby skutecznie doprowadzić ich do katharsis, będziecie potrzebowali kawy, bardzo dużo kawy.

Liczba graczy: 1-4 (wg społeczności: 2-3os)
Autorzy: Laskas, Jonny Pac, Yoma, Antonio Zax
Projekt Graficzny: Andrew Bosley, Vincent Dutrait
Czas rozgrywki: wg.: BGG: 60-120min
– dane własne: 2os: 2:00-2:15
3os: 2:30-2:40
4os: 3:00-3:20
Pierwsza partia 2os: 3g11m
Złożoność: 3,95/5,00 (dane na 3.03.2025)
Wiek graczy: 12+ (wg społeczności: 14+)

Diagnoza

+ Powiązanie mechaniki z tematem.
+ Działa w każdym składzie.
+ Brak pustych przebiegów – nawet pasując, coś się będzie w naszej turze znaczącego działo.
+ Optymalny czas rozgrywki, gra się nie dłuży.
+ Świetna oprawa graficzna i wykonanie (z wyjątkiem opisanych poniżej mankamentów).
+ Śladowa losowość wpływająca głównie na regrywalność.
+ Mechanizm „tykającej bomby”, stopniowo przybliżający koniec gry wraz z postępami graczy.

– Rozłożona gra zajmuje ogrom miejsca, generując problemy z czytelnością przy 3-4 graczach.
– Tarcza wglądów, wrażliwa na niechciane przemieszczanie się znaczników wskutek przypadkowego trącenia jej bądź stołu, co może zepsuć rozgrywkę.
– Brak insertu, który usprawniłby nieco proces setupu i setoffu.
– Duży potencjał downtime’owy. (W moich partiach nie stanowiło to minusa, ponieważ wszyscy grali w miarę sprawnie, ale zdaję sobie sprawę, że wielu z Was może nie mieć takiego szczęścia do współgraczy).



Grę Nieświadomy Umysł kupisz w sklepie


 

Dziękujemy firmie Lucky Duck Games za przekazanie gry do recenzji.

Złożoność gry (8/10):

Oprawa wizualna (9/10):

Ogólna ocena (9,5/10):

Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.

Przydatne linki:

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings