Planszowe Gram Prix 2025 za nami. Nasza redakcja dzieliła się z czytelnikami swoimi typami, czas więc na nasz komentarz do wyników tego plebiscytu. Z mojej perspektywy wyniki Planszowego Gram Prix nie są zbyt kontrowersyjne, ponieważ pokrywają się w dużej mierze z moimi typami :P. Najwyżej notowane pozycje w kategorii Najlepsza Gra Planszowa to same rewelacyjne tytuły i gdyby podium wyglądało nawet nieco inaczej, to uważam, że nadal nie byłoby mowy o kontrowersji. Z przyjemnością zasiądę do każdej gry z tego zestawienia!
Z uśmiechem przyjęłam wysoką pozycję gry Poszły konie w kategorii Najlepsza Gra Imprezowa. Tytuł ten wyprzedził m.in. Decrypto, ustępując tylko rewelacyjnemu Krakenowi. Udało mi się przewidzieć wygraną Dundera, albo kota z zaświatu jeśli chodzi o gry książkowe oraz Ślimaków w przypadku tytułów rodzinnych.
Czy to oznacza, że nic nie zaskoczyło mnie podczas przeglądania wyników? Muszę przyznać, że moje zdziwienie wzbudziła kolejność gier w kategorii Gra dla Dzieci. W swoich predykcjach przewidziałam wysoką pozycję Toriki, sądzę też, że W Krainie Legend zasłużyło na drugie miejsce, jednak 3 i 4 pozycja gier z serii Marvel United? Tego się kompletnie nie spodziewałam. Planszówki wydawnictwa Portal wyprzedziły mnóstwo świetnych gier dla dzieci… Mam poczucie, że nie jest to efekt tego, że doskonale pasują do tej kategorii, tylko raczej tego, że zostały w niej umieszczone. No cóż, plebiscyty rządzą się swoimi prawami :)
Ja jednakowoż widziałabym tytuły takie jak Bałagany i Spy Guy Piramida dużo wyżej na liście w kategorii Gra dla Dzieci. Mam też niedosyt, jeśli chodzi o komiks paragrafowy Tropicielonauci. Tytuł ten zajął dopiero 7 pozycję wśród gier książkowych! Ta lokata może być efektem tego, że jego grupą docelową są młodsi czytelnicy, ale jednak – nie znam osoby, która miałaby go w ręce i nie była nim po prostu zachwycona, dlatego uważam, że powinien on znaleźć się na liście na dużo wyższej pozycji.
Przy okazji Plebiscytu, warto odpowiedzieć sobie na pytanie, jaką grę z ubiegłego roku wspominam najlepiej. Jako że w okresie tym królowały u mnie lekkie, rodzinne tytuły, to na wyróżnienie w moim prywatnym rankingu zasługują przede wszystkim znakomite MLEM: Agencja Kosmiczna, ale i największe zaskoczenie poprzedniego roku, czyli wspomniane już tu Poszły Konie.

Redakcyjna szklana kula sprawdziła się w tym roku nadspodziewanie dobrze. Przewidzieliśmy wysokie pozycje Białego Zamku, Diuny: Imperium – Powstanie, Toriki, Odkrywców Nocnego Nieba, Ślimaków, W Krainie Legend czy książkowego Dunder albo kot z zaświatu. Kompletnie za to spudłowaliśmy wybierając Spicy i Takoyaki w kategorii gier imprezowych.
Zeszłoroczne głosowanie w plebiscycie Planszowe Gram Prix nie wzbudzało we mnie zbyt wielu emocji, zwłaszcza jeśli chodzi o główną kategorię. Gra, którą najchętniej widziałabym na podium – Wędrowcy znad Południowego Tygrysu – w ogóle nie pojawiła się jako kandydat. W tym roku sprawa ma się inaczej. Kilka tytułów natychmiast przyciągnęło moją uwagę i wywołało uśmiech na twarzy.
Nie obyło się jednak bez drobnych rozczarowań. Typowane przez nas Bałagany i Trickerion uplasowały się znacznie niżej niż zakładaliśmy. Nad tym ostatnim ubolewam szczególnie. Dziewiąte miejsce na 46 możliwych to wciąż solidny wynik, ale jako zagorzała fanka planszowego pojedynku iluzjonistów, czuję pewien niedosyt.
Sporym zaskoczeniem była dla mnie wygrana Krakena w kategorii gier imprezowych. Nie dlatego, że jest to zła gra (wręcz przeciwnie!), ale – podobnie jak Propi – miałam wrażenie, że nie przyjęła się za dobrze, a przynajmniej nie była szeroko polecana i dyskutowana. Swoją drogą, to dość ciekawe, jak zmienia się nasza percepcja, kiedy nie jesteśmy bombardowani danym tytułem na każdym możliwym kroku. Na szczęście krakenowe macki sięgnęły po zasłużone zwycięstwo.
Ponieważ moja relacja z grami euro jest w najlepszym razie mieszana – podobają mi się pojedyncze tytuły i to raczej te dziwniejsze, niż te popularniejsze – to wygrana Białego Zamku jest dla mnie zaskoczeniem i osobistym ciosem. Diuna: Imperium – Powstanie dopiero na trzecim?! Moja ulubiona gra zeszłego roku, tak brutalnie potraktowana?! Dobrze, że chociaż Halo Wieża lokowała się wysoko – i nawet dobrzej, że miejsca od 2. do 4. zajęło Lucky Duck Games! Już dawno byłem „wyznawcą” Kaczek, a ten plebiscyt pokazuje dobitnie, że mają w portfolio istne rakiety. Doceniam kunszt, jaki wszedł w przygotowanie Trickeriona (recenzja1|recenzja2) i mówiąc uczciwie: byłbym chyba bardziej wesół, gdyby to on zajął pierwsze miejsce ;)
Pierwsze miejsce Halo Wieża w kategorii gier dla dwóch graczy jest dla mnie zrozumiałe – to świeża, angażująca, dynamiczna i przyjemnie krótka gra, którą chce się odpalać w seriach po trzy albo i cztery rozgrywki. Miałem przyjemność kosztować jej przez dwa wieczory i nawet rozważałem zakup. Finalnie jednak dwuosobówki na moim stole pojawiają się rzadko, a na półce mam już Innowacje (Ciuniek ma rację mówiąc, że to przede wszystkim gra dwuosobowa!), Zaginione Miasta, Tajniacy: Duet, Nowy Wspaniały Świat i chociażby Rój – więcej, niż mógłbym ograć w rok. Dwuosobowy Władca Pierścieni nie kupił mnie w ogóle. Piękna, ale spaczona plastikowym liniałem gra, której najlepsze elementy to te, które 7 Cudów Świata: Pojedynek wykorzystuje, by zbudować o wiele ciekawszą grę.
Odbiłem się też od Too Many Bones, drugiego miejsca w grach przygodowych. Dużo drogiego zachodu o nic – i dziurawe playmaty z niewyraźnymi nadrukami. Nie czułem tam ani klimatu, ani ekscytacji z walk. Co ciekawe, ogrywany właśnie przeze mnie Hoplomachus: Victorum tego samego wydawnictwa siada mi wzorcowo – a to też neopren i grube, taktyczne żetony. Może to kwestia braku dziur w matach?
Fascynuje mnie wygrana imprezowego Krakena – odniosłem wrażenie, że ta gra przeszła zupełnie bez echa, co jest zbrodnią. Jak się okazuje, znalazła swoich fanów i to cieszy – to wyborna zabawa i fantastyczne komponenty, choć trudno mi zgromadzić ekipę na aż tak grupowe granie. Żałuję, biję się w pierś i obiecuję sobie, że znajdę kiedyś więcej znajomych.
Creme de la creme jest dla mnie pierwsze miejsce Nieświadomego Umysłu (recenzja1|recenzja2) – Vincent Dutrait powinien mieć swoją kategorię, ale biorę, co dają. Jest to oszałamiająco piękna gra, mimo pierdyliarda ikon, tabelek i pól. Na szczęście dutraitowe postaci nie giną w tym gąszczu, a fenomenalna okładka może spokojnie stanowić element wystroju, jeśli ktoś nie chce chować jej na wysłużonym Kallaksie. Wielkie brawa, panie Vincencie – czekamy na kolejne!
Równie wielkie brawa dla LDG – Farciarskie Kaczki nie przestają napełniać mego serca nadzieją, że w Polsce będą się pojawiać gry nietuzinkowe, odważne, nieco offowe i bardziej ryzykowne. Czekam na każdą kaczkową zapowiedź i coraz większą część mojej kolekcji zajmują gry właśnie od Lucky Ducków. Są nieustraszeni i czuję w kościach, że dopiero się rozpędzają.
A co do trzeciego miejsca Games Fanatic w kategorii Blog/Serwis… po części czuję wdzięczność – bo czytają nas świetni ludzie, którzy nie tylko głosują na nas w Gram Prix, ale też zadają nam trudne pytania, konfrontują nas z własnymi ocenami, wytykają potknięcia w zasadach i narzekają na niedostępność gier, które recenzujemy – a to wszystko napędza nas do tego, by szukać dalej, recenzować dalej i uważnie czytać instrukcje. Dziękujemy Wam z całych serc, a Angry Boardgamerowi mówimy: za rok zamiana ;)